wtorek, 21 października 2014

Dawno, dawno temu ..



    Fakt bycia narzeczoną sprawia, że frunę! Co dzień frunę. (fly or fly:)
A jak to się zaczęło - zapytacie? Lubię bajki więc swoją też ubrałam w słowa.. Oto ona - posłuchajcie.




    Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami i kilkoma jeziorami żyła we francuskiej krainie królewna zamknięta w śniegowej wieży.
A trzeba Wam wiedzieć - była to wieża bardzo potężna. Tak potężna, że nawet po wielu próbach uwolnienia z niej królewny żadnemu śmiałkowi nie udało sie tego dokonać. Wieża była wysoka, umiejscowiona na samym wierzchołku ogromniastej góry. Panowały tam strasznie niebezpieczne warunki atmosferyczne i ciągłe śnieżyce.
Królewna od dawna nie widziała blasku słońca ani gwiazd. Nie mogła też wyjść żeby ulepić bałwana!

Zdarzyło się dnia pewnego, że po przebudzeniu gdy jak co rano otworzyła okno, zobaczyła coś, co wydało jej się bardzo dziwne. Nie była to śnieżyca ani gęsta mgła. Nie był to też śnieg i deszcz bębniący przerażająco o parapet.
   - Kawałek różowego nieba! - wykrzyknęła w niebogłosy - to znak, że jakiś śmiałek próbuje walczyć ze złymi stworami i zdobyć mą wieżę! - Może w końcu to ten, który mnie oswobodzi i przezwycięży złe czary - dodała z nadzieją i aż zarumieniły jej się policzki.




     Otóż było to pewnego pięknego marcowego popołudnia i rzeczywiście chmury od rana rozchodziły się na bok kłaniając nisko królewnie. Była zdumiona, bo nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziała.
    - Musi to być rycerz bardzo dzielny i silny - pomyślała uśmiechając się lekko pod nosem.
Wtem niespodziewanie dało się słyszeć chrobotanie, odgłosy jakby łamiącego się lodu, zgrzytanie i trzeszczenie. Królewna nie mogła uwierzyć własnym oczom gdy pojawiły się olbrzymie lodowe, przezroczyste schody. Wyglądały przepięknie!! Rozpostarły się przed nią niczym górski strumyk i mogła swobodnie zejść po nich na sam dół. Na dole czekała nie lada niespodzianka. Pędził do niej królewicz Maciej na swym dorodnym białym snowboardzie i trzymał w dłoni lśniący pierścień ze szczerego złota wysadzany diamentami. Królewna oniemiała! (oj, uwierzcie - naprawdę oniemiała).

    - Czy zechcesz zostać moją żoną? - zapytał stremowany i ze łzami w oczach. Jesteś taka piękna!
Królewna rzuciła mu sie na szyję i również ze łzami w oczach odpowiedziała - TAK!
Po pełnym miłości pocałunku narzeczonych zły czar prysł i wieża zniknęła. Zniknęły też do końca wszystkie chmury i oczom zakochanych ukazał się przepiękny górski krajobraz. Królewicz pomyślał wcześniej o wszystkim i zabrał dla swej ukochanej cały sprzęt, tak, żeby mogli razem pogalopować na snowboardach.

    Oczywiście, to tylko kawałek bajki, która cały czas tworzy się, żeby na końcu napisać, że żyli długo i szczęśliwie:)





przepiękny górski krajobraz




hejka!








    Jedne z piękniejszych ilustracji książkowych - Jan Marcin Szancer. Kojarzą mi się z dzieciństwem i bajkami czytanymi przez mamę na dobranoc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz