środa, 29 października 2014

Baletowa Panna Młoda


           Balet to dla mnie jeden z najpiękniejszych motywów, jakimi można się zainspirować. Baletnice - piękne, niewinne, w romantycznych tiulowych paczkach. Jednocześnie tak delikatne a przy tym charyzmatyczne. Całość - nienaganny wygląd, technika, dynamika i wielkie emocje!
Jednym z wyróżniających się wizualnych elementów jest oczywiście staranny kok. Osobiście uwielbiam, bo wygodny, ładny, elegancki. Bardzo prosty a jaki szykowny! Czasem mniej, a czasem bardziej staranny. Z kolorową wstążką, kokardką czy warkoczem wokół. Niby ten sam, a milion różnych fryzur. Za każdym razem wygląda jednak bardzo ciekawie.
Żeby zobaczyć baletnicowo-ślubne pomysły zainspirował mnie Moscow City Ballet, który wystąpi w Szczecinie już za miesiąc!! Nie mogę się doczekać. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam, jest to jedna z piękniejszych rzeczy na świecie. Piękności. Zobaczcie sami jakie piękności:)
Dużo zdjęć, bo wszystko urocze!











moja ukochana, najlepsza baletnica R., zdjęcie Adamskiej naszej.











cudo suknia od Very Wang!!

łabędzik

a to mój autorski kok :)



wtorek, 28 października 2014

Pierwsze ustalenia



       Potrzebny ślubny plan! Bez tego w moim przypadku ani rusz. Tyle pomysłów i inspiracji - trzeba wszystko zapisywać i po jakimś czasie pojawia się piękny obraz wymarzonego przyjęcia.

Jeszcze przed tym jak wpadłam w szał internetowego (i nie tylko) szukania "wszystkiego wszedzie" o weselu i ślubie mój instynkt podpowiadał mi, że najważniejsze na początek jest znalezienie miejsca, dobrego fotografa oraz kapeli lub dja. Dodatki nie uciekną, a jak ktoś wyprzedzi nas i zarezerwuje salę marzeń.. Oj to kiepsko.

Gdy mieliśmy wyznaczoną datę ślubu, od razu zabrałam się za szukanie. Pomimo mojego wielkiego stresu, że wszystko będzie zajęte - udało się. Miejsce mieliśmy zaklepane jeszcze rok przed ślubem. Były to nasze pierwsze weselne ustalenia! :) Fajne uczucie i trochę się uspokoiłam. Wymarzyłam sobie wesele w ogrodzie i prawie będę je miała. W środku Szczecina ukryta jest nasza Willa Ogrody z pawilonem ogrodowym gdzie odbędą się harce i swawole!






       Następny stres przeżyłam przy szukaniu fotografa, ponieważ kilku ciekawych, do których wysłałam maile, miało już zajęte terminy i zwątpiłam dość mocno.. Znalazłam kilku kandydatów od morza do prawie Tatr. Ostra selekcja, wynagrodzenie (czasem kosmiczne jak na nasz budżet) plus kilka zajętych terminów u niektórych i został w końcu ten jeden.
Żeby być spokojnym - fotograf to jedna z pierwszych rzeczy jakie trzeba załatwić od razu szybciuteńko!




         Szukaliśmy dja, bo kapela podobno za duża do naszego pawilonu ogrodowego. Zresztą, tak też woleliśmy. W internecie można znaleźć mnóstwo ofert super prowadzących. Jednak jak to stwierdzić? Właśnie, dość ciężko. Pytaliśmy wszystkich znajomych i gdy usłyszeliśmy o jednym z nich więcej niż raz, no i że było super na weselu, które prowadził, zdecydowaliśmy się na spotkanie. Aż w końcu po naradzie został naszym prowadzącym grajkiem!:)


         Podsumowując najważniejsze na początek jest znalezienie odpowiedniego miejsca. Trzeba brać pod uwagę budżet, ilość osób, a także to gdzie będziemy czuli się najlepiej w tym dniu - duży ogród, kameralne przyjęcie w restauracji, sala weselna, a może pałac. To również dobry moment na wstępną listę gości.
Następnie fotograf jeżeli zależy nam na przepięknej pamiątce w postaci dobrych zdjęć.
Oprawa muzyczna - czy wolimy kapelę, zespół, jedną śpiewającą panią albo dja. Wybór jest duży, ale ważny więc tu też dla spokoju można zadbać o to wcześniej.

       W końcu można się zająć na spokojnie szukaniem sukni ślubnej. Ja już jestem na tym wspaniałym etapie!:) Wchodzą kolekcje na nowy rok, jest w czym wybierać, a te z 2014 są powoli przeceniane. Wybrałam jeden dzień w tygodniu, kiedy sobie przymierzam. Mam listę salonów w Szczecinie i umawiam się do jednego salonu, bez przemęczania i całodniowego chodzenia po wszystkich na raz. Takie przymierzanie to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy przed ślubem.
Warto zacząć szukać przynajmniej pół roku przed, bo po pierwsze nie od razu znajdziemy naszą wymarzoną, a po drugie jeżeli chcemy ją kupić to czeka się około 3-4 miesięcy.




       To chyba lista najważniejszych ustaleń na początek. Ze spokojną głową, herbą z miodem i pysznym brownies, jesienną wieczorową porą mogę oglądać dekoracje i przeglądać kolekcje sukni, a to już tylko sama przyjemność :)


źródło zdjęć 1-5: pinterest

wtorek, 21 października 2014

Dawno, dawno temu ..



    Fakt bycia narzeczoną sprawia, że frunę! Co dzień frunę. (fly or fly:)
A jak to się zaczęło - zapytacie? Lubię bajki więc swoją też ubrałam w słowa.. Oto ona - posłuchajcie.




    Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami i kilkoma jeziorami żyła we francuskiej krainie królewna zamknięta w śniegowej wieży.
A trzeba Wam wiedzieć - była to wieża bardzo potężna. Tak potężna, że nawet po wielu próbach uwolnienia z niej królewny żadnemu śmiałkowi nie udało sie tego dokonać. Wieża była wysoka, umiejscowiona na samym wierzchołku ogromniastej góry. Panowały tam strasznie niebezpieczne warunki atmosferyczne i ciągłe śnieżyce.
Królewna od dawna nie widziała blasku słońca ani gwiazd. Nie mogła też wyjść żeby ulepić bałwana!

Zdarzyło się dnia pewnego, że po przebudzeniu gdy jak co rano otworzyła okno, zobaczyła coś, co wydało jej się bardzo dziwne. Nie była to śnieżyca ani gęsta mgła. Nie był to też śnieg i deszcz bębniący przerażająco o parapet.
   - Kawałek różowego nieba! - wykrzyknęła w niebogłosy - to znak, że jakiś śmiałek próbuje walczyć ze złymi stworami i zdobyć mą wieżę! - Może w końcu to ten, który mnie oswobodzi i przezwycięży złe czary - dodała z nadzieją i aż zarumieniły jej się policzki.




     Otóż było to pewnego pięknego marcowego popołudnia i rzeczywiście chmury od rana rozchodziły się na bok kłaniając nisko królewnie. Była zdumiona, bo nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziała.
    - Musi to być rycerz bardzo dzielny i silny - pomyślała uśmiechając się lekko pod nosem.
Wtem niespodziewanie dało się słyszeć chrobotanie, odgłosy jakby łamiącego się lodu, zgrzytanie i trzeszczenie. Królewna nie mogła uwierzyć własnym oczom gdy pojawiły się olbrzymie lodowe, przezroczyste schody. Wyglądały przepięknie!! Rozpostarły się przed nią niczym górski strumyk i mogła swobodnie zejść po nich na sam dół. Na dole czekała nie lada niespodzianka. Pędził do niej królewicz Maciej na swym dorodnym białym snowboardzie i trzymał w dłoni lśniący pierścień ze szczerego złota wysadzany diamentami. Królewna oniemiała! (oj, uwierzcie - naprawdę oniemiała).

    - Czy zechcesz zostać moją żoną? - zapytał stremowany i ze łzami w oczach. Jesteś taka piękna!
Królewna rzuciła mu sie na szyję i również ze łzami w oczach odpowiedziała - TAK!
Po pełnym miłości pocałunku narzeczonych zły czar prysł i wieża zniknęła. Zniknęły też do końca wszystkie chmury i oczom zakochanych ukazał się przepiękny górski krajobraz. Królewicz pomyślał wcześniej o wszystkim i zabrał dla swej ukochanej cały sprzęt, tak, żeby mogli razem pogalopować na snowboardach.

    Oczywiście, to tylko kawałek bajki, która cały czas tworzy się, żeby na końcu napisać, że żyli długo i szczęśliwie:)





przepiękny górski krajobraz




hejka!








    Jedne z piękniejszych ilustracji książkowych - Jan Marcin Szancer. Kojarzą mi się z dzieciństwem i bajkami czytanymi przez mamę na dobranoc. 

czwartek, 16 października 2014

uwaga zaczynam!

              Z wielką chęcią i zapałem zabieram się za pisanie. Tak myślę, że pomoże mi to troche uporządkować moje ślubne myśli, których przepływ na minutę u mnie w głowie jest błyskawiczny, całkiem nieokrzesany i pomysłów pojawia się sto tysięcy.
Czasem z tego powodu czuję, że nie ma granic, natomiast czasem aż chce mi się płakać od natłoku informacji i tylu ładnych rzeczy! Najlepiej zdecydowałabym się na wszystko:)

Spróbuję więc mój świat przygotowań, inspiracji, ale też obaw i śmiesznych anegdotek opisywać właśnie tu - bo sprawia mi to wielką frajdę. Organizacja wesela, a do tego własnego i wymarzonego jest niezwykle przyjemna. Mamy czas do sierpnia 2015 - będzie pięknie!

Do dzieła!