piątek, 13 marca 2015

Jest i suknia!

     Poszukiwania zakończone! Po wielu trudach, nieprzespanych nocach, dylematach, niepotrzebnych łzach z rozpaczy, że nic nie znajdę (łzy ze szczęścia mogą być, naturalnie:), suknia w końcu się szyje.




Szyję, a nie kupuję, z kilku względów:

1. wyszło taniej,
2. chciałam białą!, a w salonach producenta mogłam przymierzyć tylko perłową (w każdym razie nie była to czysta biel). Zamawiając białą (bo oczywiście można) nie wiedziałabym do końca jak wygląda. Sprawa byłaby prostsza gdyby był to np. tiul, ale akurat w mojej materiał jest inny i chciałam go wcześniej zobaczyć, nie mówiąc o przymierzeniu. Tu gdzie szyję, miałam możliwość zobaczenia białej sukni z mojego materiału.
3. Suknia będzie dopasowana, bo szyta dokładnie na miarę. W salonie producenta, niby też, ale po zmierzeniu, moje wymiary byłyby dopasowane do najbliższego rozmiaru. Tak jak w sklepie panie wybrałyby np. 34 lub 36. Do tego oczywiście poprawki, ale to jednak nie to samo.


      Mam jeszcze kilka przemyśleń, bo ja do sprawy podeszłam ewidentnie za surowo i perfekcyjnie. Naoglądałam się za dużo zdjęć, za dużo na raz chciałam mieć w jednej sukni. A najlepiej cztery na cały wieczór, bo nie mogłam się zdecydować! Radzę nie przymierzać za wiele, bo robi się od tego mętlik w głowie. Na przymiarki najlepiej zabrać jedną, dwie zaufane osoby - to wystarczy:) Robić zdjęcia żeby na drugi dzień zobaczyć siebie jeszcze raz i porównać z innymi przymierzonymi modelami. Mi to bardzo pomogło w wyborze.



      Najlepiej po prostu słuchać głosu serca, wybrać taką, w której czujemy się najlepiej. Do tematu podejść luźno, bo niekoniecznie ta wymarzona z obrazka, będzie do nas pasowała. Wydaje mi się, że często dziewczyny wybierają suknię, a nie siebie w sukni, przez co często efekt sukni nie jest niestety najlepszy. Trzeba zobaczyć co pasuje do naszej figury i w czym najlepiej wyglądamy. A gdy stracicie wiarę, że cokolwiek znajdziecie i najchętniej nie pokazywałybyście się światu (jak ja:) to należy przeczekać, nie oglądać internetów, pomyśleć zupełnie o czym innym i za kilka dni ze świeżym umysłem i lepszym humorem wrócić do tematu. Przecież i tak w tym dniu będziemy najpiękniejsze, dziewczyny!:)


Piękna Audrey!

Zdjęcia:
1. http://www.tulleandchantilly.com/blog/process-show-time-vintage-lace-wedding-dress-with-pretty-beaded-sash/
2.http://www.theweddingspecialists.net/how-to-sew-your-own-wedding-gown-part-2.html
3. pinterest.com
4. https://www.etsy.com/shop/IllustrativeMoments?ref=unav_listing-r
5. https://www.etsy.com/shop/IllustrativeMoments?ref=unav_listing-r
6. http://mavenbride.com/vintage-wedding-dresses/#prettyPhoto

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz